W tym samym kościele brałem ślub. W tym samym miejscu ślubowałem swojej żonie, że będzie jedyną kobietą mojego życia. Dla mnie osobiście był to niezwykły ślub. Znajome miejsce, imponująca rozmiarami świątynia, ta sama gęsia skórka na myśl o ważności i wielkości tego wydarzenia.
Kasia i Łukasz. Barwna para, niezwykle pozytywni ludzie z ogromem pasji i energii. Niestandardowo – kilka druhen, świadków, eleganckie długie suknie na wzór greckich bogiń. Dla męskich oczu był to zapewne raj. Zabawa do rana. Goście dobrani energią, stylem, chęcią bycia z Młodymi tego dnia.
Kasprowy Wierch i Czarny Staw Gąsienicowy. Te same ukochane kierunki. Inaczej uchwycone. Pogoda sprzyjająca pracy, chwilom relaksu i zadumy nad pięknem trwającej chwili. I ten wianek – jak kropka na i – dodał uroku Kasi. Łukasz z tego co pamiętam, nie mógł od niej oderwać wzroku…
Szczęścia moi Drodzy!
Zostaw komentarz